Wielkanocne zajączki

W poniedziałkowe, przedświąteczne przedpołudnie zawitała do nas pani Kinga – mama Boryska, jak zwykle niezawodna, z kolejną fantastyczną kulinarną inspiracją. Mama Boryska przyniosła do nas gotowe muffinki, które z jej pomocą zamieniliśmy w puchate, wielkanocne zajączki. A jak to zrobiliśmy? Okazało się, że jest to dziecinnie proste, a wygląda naprawdę efektownie. Zgodnie stwierdziliśmy, że taki  zajączek może bez wątpienia wystąpić w roli słodkiego świątecznego upominku dla najbliższych. Najpierw pani Kinga zabrała się za zrobienie puszystego kremu z serka mascarpone i cukru pudru. Już po chwili krem  wylądował na naszych babeczkach a na nim kilka dodatków – wiórki kokosowe (czyli futerko naszego zajączka)); czekoladowe kulki – płatki śniadaniowe (zastąpiły naszym zajączkom oczka)); kolorowe lentilki (czyli noski)); piankowe słodkości, z których zrobiliśmy uszka i na koniec kolorowa posypka (nic innego jak zajączkowe wąsiki). Entki krok po kroku realizowały wskazówki mamy Boryska, nie omieszkały przy tym podjeść co nieco, w końcu wokoło tyle smakowitości… :)  w efekcie niektórym zajączkom trzeba było dorabiać trochę futerka, bo dziwnym trafem gdzieniegdzie „wyłysiały”, „zgubiły” oczko, uszko czy wąsik, ale wyszły przewspaniałe i przeeeeepyszne. Mniam! Przedświąteczne wypieki są naprawdę super! Polecamy wszystkim :) Jeszcze raz dziękujemy pani Kindze, że w ferworze przedświątecznych przygotowań znalazła dla nas trochę czasu, było jak zwykle sympatycznie i baaaardzo smacznie :) Zobacz zdjęcia