Wycieczka na lotnisko

Ach co to był za dzień! Pełen wrażeń i emocji, a to za sprawą całodniowej wycieczki na lotnisko w Świdniku na którą wybraliśmy się dziś całym przedszkolem, dzięki uprzejmości i zaproszeniu Taty Marcelka z grupy Pepelków – Pana Tomasza Skonieckiego. Już od rana panowała w entliczku gorączkowa atmosfera przygotowań. Zjedliśmy szybciutko śniadanko, złożyliśmy w całość kanapeczki na drogę i podekscytowani oczekiwaliśmy na przyjazd autokaru, który miał nas zawieść w miejsce nie byle jakie – na najprawdziwsze lotnisko! Ale to dopiero początek atrakcji, na miejscu czekało na nas ich zdecydowanie o wiele więcej. Przywitał nas przesympatyczny pan Jarek, czyli nasz przewodnik J Najpierw przeszliśmy przez kontrolę bezpieczeństwa, podczas której służba ochrony lotniska sprawdziła, czy nie przewozimy przypadkiem niebezpiecznych przedmiotów. Dostaliśmy identyfikatory i wsiedliśmy do autobusu, który zawiózł nas wprost na pas startowy gdzie z najbliższego bliska mogliśmy obejrzeć lądowanie samolotu J Później nasz autokar zamienił się na niby w samolot, my w jego pasażerów, zaś kierowca w pilota i naszym „autokaroplanem” przejechaliśmy dokładnie taką samą drogę jaką przebył lądujący samolot. Następnie wysiedliśmy w pobliżu wyjątkowej, bo lotniskowej jednostki straży pożarnej, gdzie mieliśmy okazję obejrzeć pokaz akcji nieomal ratunkowej, a przy okazji wyjątkowo widowiskowe zjawisko – najprawdziwszą kolorową tęczę. Pan Jarek – nasz przewodnik sypał żartami jak z rękawa, a ponadto kusząc wizją wygranej „biletu lotniczego w 2 strony do Rzymu”, w formie zagadek przedstawił nam całą garść ciekawostek na temat lotniska i samolotów. Niestety nagrody głównej nie zdobyliśmy, ale za to wzbogaciliśmy bez wątpienia naszą wiedzę z lotniczej dziedziny J Ostatnią atrakcją była obserwacja odlotu samolotu, cała procedura, wyprowadzanie go na pas startowy przez specjalistów posługujących się mnóstwem „tajemniczych znaków i gestów”. Jak się dowiedzieliśmy pocieranie przez pilota nosa i wskazywanie ręką kierunku nie oznacza wcale, że „drugi pilot nie zmienił skarpetek”, zaś że pilot prosi, o wypchnięcie samolotu nosem, przy pomocy specjalnego wozu w odpowiednim kierunku… Cała masa  wyjątkowych informacji i ciekawostek zaskoczyła przedszkolaki i nas samych!  Na koniec zmęczeni  posililiśmy się w terminalu naszymi entliczkowymi kanapeczkami i wróciliśmy do przedszkola… Niektórzy z nadmiaru wrażeń i niezwykłych przeżyć padli w autokarze i zasnęli jak susły… Kto wie, może śniło im się, że siedzą za sterami wielkiego samolotu? To był bez wątpienia fantastyczny dzień. Jeszcze raz dziękujemy z serca panu Tomkowi Skonieckiemu za zaproszenie i pomoc w organizacji naszej wycieczki, zaś panu Jarkowi za rewelacyjne podejście do dzieciaków i  przygodę, której na pewno dłuuugo nie zapomnimy. Czuliśmy się jak prawdziwe VIP-y :) Zobacz zdjęcia...